Wyszukiwarka blogowa

piątek, 30 września 2016

Zagadka tajemniczego folderu - Czyżbym miała wirusa?

Jestem pozytywnie zaskoczona! Blog istnieje dopiero od jednego dnia, a tu już ma nabitych 5 wyświetleń! Chyba GPL ma kilka fanów, skoro weszli aż tutaj ;)
Sprawdzę, czy ktoś skomentował sprawę z założeniem nowego bloga.
Nie, nikt nic nie napisał. No trudno.
W każdym razie, jakieś MegaTanio24.pl zaczęło mnie obserwować. Kurna, ja się boję :/
Serio jestem aż taka ciekawa?
No cóż, w końcu mój profil ma 100 tys. wyświetleń. No nieźle jak na takie zero jak ja.

O, jakieś okno jest włączone? Zobaczę...
Co? Mój antywirus wykrył jakiegoś nieproszonego gościa? Z folderu CośtamSunshine? Co to w ogóle jest za folder?
Dobra, usuwaj tego śmiecia.
Muszę zrestartować komputer? No poważnie...? No dobra, zrobię to.
*RESET*
Zalogowałam się. Wyświetliło mi się jakieś okienko po angielsku informujące o wirusie. Nie chodzi o to, że on tam jest - to po prostu taka informacja.
Lokalizacja - już to wiemy...
Rodzaj infekcji - o kurwa...
TO TROJAN! JA PIERDOLĘ!
Podobno ma dostęp do moich plików (może je też kasować!!!), a poza tym szpieguje mnie oraz utrudnia pracę antywirusów!
Skąd to się wzięło? Ja dzisiaj wchodziłam na Bloggera, taką stronkę z grami (znam ją od paru lat i nigdy nawet mi się nie zacięła) i na nic więcej. Nawet nie wiem, o co chodzi z tym folderem! Co to jest to CośtamSunshine?! Nie pobierałam niczego takiego!
Normalnie bym wyszukała ten folder z menu ''Start'', ale za bardzo się boję...
Może nie mam wcale żadnego trojana, a jak tam wejdę, to będę miała?
Chyba jak nie wyświetla się okienko typu ''Masz trojana!'', to raczej go nie powinnam mieć?
A poza tym chyba mój antywirus jest porządny?
W każdym razie - powiem ojcu. Musi wiedzieć. Tylko dupa w tym, że on ostatnio wraca z roboty po 21, a wcześniej wracał o 18-19. A teraz jest 16:48...
Może na wszelki wypadek przeskanuję komputer Windowsem Defender'em.
O, mój antywirus znowu coś tam skanuje? Podobno chce się upewnić, czy ''komputer jest czysty''. To miło, przynajmniej nie muszę się przemęczać.
Chociaż i tak przeskanuję Defender'em. Tak dla pewności.
Szybkim skanowaniem, bo ono i tak u mnie jest wolne. A dokładne skanowanie podobno zajmuje parę godzin, więc w moim przypadku kilka dni.
Antywirus znowu chce, abym zrestartowała komputer.
Coś czuję, że tak będzie jeszcze z 15 razy...
*RESET*
Tym razem nie dostałam żadnego okienka. No dobra, przeskanuję kompa, co mi tam zaszkodzi?
Nie, coś się zawiesiło. Kurwa mać, zaraz mi komputer zjebie i tyle w temacie.
O, już się naprawiło. Te, Defender! Skanuj to do jasnej cholery!
Nawet szybko idzie. Idę dodać opis swojej osoby do mojego profilu Google+. Napiszę, jak Defender skończy szukać wirusów, szpiegów i innego badziewia.
*LATER*
Kurna, ile to można szukać? Mówię właśnie, że chodzi wolno jak chuj.
*LATER*
Matko no, jeszcze skanuje...
Co za gówno...
*5 SECONDS LATER*
Ready. Nic nie wykrył.
Dla ciekawskich: przeskanował 104214 zasobów przez 18 minut.
Wraz z tym CośtamSunshine.
Może sprawdzę, czy są jakieś aktualizacje programu?
Tak, są. Właśnie się instalują. I dobrze. Może jeszcze raz przeskanuję, bo program był przestarzały, a ten niby-trojan może być nowszej generacji.
Wow, skanowanie teraz z buta wjeżdża. W 3 minuty zaliczył 3/4 progess'u, a wcześniej w 13.
Jednak aktualizowanie programów przynosi dobre skutki.
Teraz tak sobie myślę... Jaka ja samodzielna jestem! Może ojciec się ucieszy, jak mu powiem?
Może żeby było łatwiej, zrobię plan wydarzeń i mu pokażę?
Tak, to dobry pomysł.
*LATER*
14 minut minęło, a ten prawie dupy nie ruszył. Cieszyłam się na próżno.
*LATER*
W końcu mogłam uzupełnić mój plan wydarzeń.


Temat: Czyżbym miała wirusa?
Fakty: Dzisiaj nie wchodziłam na żadne nieznane strony ani nic nie ściągałam z sieci.
Plan wydarzeń: 1. Piszę na blogu.
2. Nagle widzę, że mam włączone jakieś okno.
3. Okazuje się, że antywirus (UPC) wykrył jakieś badziewie, więc mówię mu, żeby to usunął.
4. UPC trochę tam skanuje, a później chce, abym zrestartowała kompa. No to tak robię.
5. Loguję się i otrzymuję prosty, Windowsowy komunikat informujący o dwóch rzeczach:
a) Lokalizacja: folder CośtamSunshine (nie pamiętam, jak mu tam było)
b) Rodzaj badziewia: Trojan!
6. Wciskam ''OK'' i bloguję dalej.
7. Po chwili UPC znowu robi krótki skan i znowu każe mi zrestartować.
8. Loguję się. Nie ma żadnych komunikatów ani innych niespodzianek.
9. Dla pewności włączam Windows Defender i robię szybkie skanowanie.
a) Czas: 18 minut (rzeczywiście ''szybkie'' skanowanie...)
b) Ilość przeszukanych zasobów: 104214 (wow!)
c) Wyniki: z komputerem wszystko w porządku
8. Sprawdzam aktualizacje programu. Instalują się.
9. Na wszelki wypadek jeszcze raz skanuję, bo może ten niby-trojan może być nowszej 
generacji, a program nie był aktualizowany od roku
a) Czas: 19 minut (rekord został pobity!)
b) Ilość: 111300 (i tu też!)
c) Wyniki: z komputerem wszystko w porządku
10. Zaczynam żyć z przekonaniem, że UPC wszystko usunął.


Wszystko profesjonalnie napisane w Notatniku, a później równie dobrze wklejone na bloga. Brawo ja.
Chwila! Mam pewien pomysł...
A ''brawo ty'' gdzieś zaginęło...
Plus zaczął rządzić internetami. Fuck.
No dobra, ja kończę. Zapraszam do oglądania i podziwiania nowych zakładek na blogu.
Dzisiaj powinna się pojawić kolejna notka. Napiszę w niej, jak ojciec zareagował na mój plan wydarzeń. Mam nadzieję, że mnie pochwali c;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj o tym, aby być miłym, kulturalnym i szanować opinię innych komentujących. Jeżeli coś krytykujesz, najlepiej to uzasadnij. Staraj się nikogo nie obrażać ani nie prowokować.
Za wszelkie komentarze autorka tego bloga nie ponosi odpowiedzialności. Wyjątkiem są jej własne.
Dziękujemy za zrozumienie.