Występują: ja, mój ojciec, mój dziadek, moja ciocia, mój wujek, moja kuzynka.
No dobra. Skoro w pociągu jest net, to korzystam. Najpierw jest jakiś od PKP, wszystko super, nagle gdzieś znika, a zamiast tego pojawia się jakiś inny. Od pociągu. No to korzystam. Ale działa koszmarnie. Trzeba go wyłączać i włączać po 300 razy, żeby działał, a jeżeli już, to tylko na 5 minut.
Jakoś jednak to przetrwałam. W końcu trzeba zrobić wysiadkę. No to wysiadamy. Jedziemy na cmentarz, spotykamy rodzinkę czekającą na nas przy grobie. Dostaję 1000 zł od dziadka, dorośli gadają, a ja się kurde nudzę. Wszystko mnie boli od tego sterczenia. Marzę, aby już się urwać na obiad. W końcu tak jest. Pakujemy się do ciemnozielonej Skody Felicii (a w sumie, kogo to obchodzi?) i jedziemy pod blok, w którym mieszka moje wujostwo. Dostaliśmy to, co zwykle - suchy schab, zajebiście pyszny sos domowej roboty i ziemniakowe ziemniaki. Tradycyjnie poszłam do pokoju mojej kuzynki - Magdy i sobie trochę pogadałyśmy, a potem nie wiedziałyśmy co zrobić, dlatego postanowiła pozwolić mi pograć w swoje Simsy 3.
I wiecie co?
To był najlepszy wybór w jej (Magdy) życiu.
One (Simsy) są zajebiste.
Też chcę takie mieć.
Dlatego grałam w najlepsze. Magda w tym czasie pisała do znajomych na FB. No, w końcu mamy XXI wiek, prawda? Niestety, ojciec wszystko popsuł, bo ''już musieliśmy iść''. Nie, wcale nie musieliśmy. Mieliśmy jeszcze kilka minut w zapasie. Magda zapisała moją grę (thank you! ~♥) i wraz ze swoimi rodzicami, czyli moim wujkiem i moją ciocią, odprowadziła mnie i mojego ojca na stację kolejową. Pomachaliśmy im, oni nam zresztą też i odjechaliśmy. Mi oczywiście było smutno, bo mi zawsze jest, bo z nimi tak fajnie się spędza czas (XD), ale musiałam zachować zimną krew, więc wzięłam swój zeszycik i zrobiłam w końcu ten avatar na zamówienie. Zanim się obejrzałam, już za 10 minut mieliśmy wysiadać. Lel. Próbowałam coś jeszcze na siłę narysować, no ale jakoś mi nie szło, więc po prostu poczekałam, aż dojedziemy na stację.
Dalej już nie ma co opisywać. W każdym razie - dużo myślę o tych Simsach, naprawdę ta gra mi się spodobała. Wysłałam dziś SMS-a do ojca, bo chciałam się doprosić o tę grę. Napisał to, czego można było się spodziewać. Mam poprzynosić dobre oceny, to wtedy tak. Wiem, że chodzi mu o matmę. Mam cztery jedynki, ale to wszystko przez te pieprzone pola figur. Cholerne wzory. Zasrane ułamki. To mnie załatwiło na dobre. Ale teraz mamy wyrażenia algebraiczne - dotąd jedyna rzecz w matematyce, jaką rozumiem (nie trzeba wspominać o umiejętności dodawania liczb...), a dzisiaj dostałam czwórkę z kartkówki, więc oby było więcej tych kartkóweczek, bo już nie mogę się doczekać, aż dostanę tę grę. I z chęcią przejdę do następnej klasy przecież. Nie pogardzę tą możliwością, serio. Dlatego muszę jeszcze do końca ogarnąć ''równania I stopnia z jedną niewiadomą'' i już będę mogła się cieszyć. A właściwie to już się cieszę.
Mam na tablecie takie jedne Simsy - The Sims Freeplay, ale w porównaniu z The Sims 3, moje Simsy to zwykły szajs, nic więcej. Jest w nich mało opcji, a poza tym, aby coś zdobyć, trzeba się nieźle naharować... albo po prostu kupić trochę Simoleonów (waluta w Simsach) za 200 zł i się cieszyć. A w The Sims 3 jest tyle funkcji, mnóstwo opcji... Polecam każdemu tę grę, serio.
Błagam, niech babka od matmy robi jak najwięcej prostych kartkówek... :'3
I wiecie co?
To był najlepszy wybór w jej (Magdy) życiu.
One (Simsy) są zajebiste.
Też chcę takie mieć.
Dlatego grałam w najlepsze. Magda w tym czasie pisała do znajomych na FB. No, w końcu mamy XXI wiek, prawda? Niestety, ojciec wszystko popsuł, bo ''już musieliśmy iść''. Nie, wcale nie musieliśmy. Mieliśmy jeszcze kilka minut w zapasie. Magda zapisała moją grę (thank you! ~♥) i wraz ze swoimi rodzicami, czyli moim wujkiem i moją ciocią, odprowadziła mnie i mojego ojca na stację kolejową. Pomachaliśmy im, oni nam zresztą też i odjechaliśmy. Mi oczywiście było smutno, bo mi zawsze jest, bo z nimi tak fajnie się spędza czas (XD), ale musiałam zachować zimną krew, więc wzięłam swój zeszycik i zrobiłam w końcu ten avatar na zamówienie. Zanim się obejrzałam, już za 10 minut mieliśmy wysiadać. Lel. Próbowałam coś jeszcze na siłę narysować, no ale jakoś mi nie szło, więc po prostu poczekałam, aż dojedziemy na stację.
Dalej już nie ma co opisywać. W każdym razie - dużo myślę o tych Simsach, naprawdę ta gra mi się spodobała. Wysłałam dziś SMS-a do ojca, bo chciałam się doprosić o tę grę. Napisał to, czego można było się spodziewać. Mam poprzynosić dobre oceny, to wtedy tak. Wiem, że chodzi mu o matmę. Mam cztery jedynki, ale to wszystko przez te pieprzone pola figur. Cholerne wzory. Zasrane ułamki. To mnie załatwiło na dobre. Ale teraz mamy wyrażenia algebraiczne - dotąd jedyna rzecz w matematyce, jaką rozumiem (nie trzeba wspominać o umiejętności dodawania liczb...), a dzisiaj dostałam czwórkę z kartkówki, więc oby było więcej tych kartkóweczek, bo już nie mogę się doczekać, aż dostanę tę grę. I z chęcią przejdę do następnej klasy przecież. Nie pogardzę tą możliwością, serio. Dlatego muszę jeszcze do końca ogarnąć ''równania I stopnia z jedną niewiadomą'' i już będę mogła się cieszyć. A właściwie to już się cieszę.
Mam na tablecie takie jedne Simsy - The Sims Freeplay, ale w porównaniu z The Sims 3, moje Simsy to zwykły szajs, nic więcej. Jest w nich mało opcji, a poza tym, aby coś zdobyć, trzeba się nieźle naharować... albo po prostu kupić trochę Simoleonów (waluta w Simsach) za 200 zł i się cieszyć. A w The Sims 3 jest tyle funkcji, mnóstwo opcji... Polecam każdemu tę grę, serio.
Błagam, niech babka od matmy robi jak najwięcej prostych kartkówek... :'3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj o tym, aby być miłym, kulturalnym i szanować opinię innych komentujących. Jeżeli coś krytykujesz, najlepiej to uzasadnij. Staraj się nikogo nie obrażać ani nie prowokować.
Za wszelkie komentarze autorka tego bloga nie ponosi odpowiedzialności. Wyjątkiem są jej własne.
Dziękujemy za zrozumienie.